Ciągłe ulewy przysparzają mi wiele problemów. Jest bieda, jednak nie na tyle wielka aby odwieźć mnie od dalszej podróży. Docieram do Tarbagatay, gdzie wyczekuje na mnie Sergiej. Muszę przyznać, że przez rok znacznie podszkolił się w artykułowaniu swych myśli co widać podczas prowadzenia przez niego narracji przy stole. Mmmmm "sybirski borsz" z byka, którego miałem okazję pogłaskać rok wcześniej. Piękna sprawa :)